Każdy z nas przez cały rok z niecierpliwością czeka na Święta. Chcemy poczuć magię, usłyszeć w radiu piosenki z dzwoneczkami w tle, śpiewać kolędy, obdarowywać się prezentami, słyszeć skrzypiący śnieg pod butami i podziwiać ubrane choinki. A święta, jak co roku szybko przyszły i jeszcze szybciej minęły. Nie jest to łatwy czas dla emigrantów, zwłaszcza tych, którzy nie mogą wrócić do Polski by świętować z najbliższymi. Wszystko jest nie tak, przeszkadzają najdrobniejsze szczegóły i niedociągnięcia, a pomimo najszczerszych chęci i największych wysiłków i tak ciężko poczuć atmosferę Świąt. Chyba, że tylko ja mam z tym problem. Zeszłe Święta spędziliśmy na domku agencyjnym. Wraz z chłopakami, z którymi wtedy mieszkaliśmy planowaliśmy Wigilię. Stworzyliśmy menu, podzieliliśmy zadania, zrobiliśmy zakupy i miało być prawie jak w domu. Miało być, ale nie było. Do 15.00 pracowaliśmy, dwie godziny spędziliśmy w autobusie w drodze z pracy, więc gdy wróciliśmy mieliśmy ręce pełne robot...