Czasami atrakcje mamy pod nosem, a ich nie widzimy...

To była intensywna niedziela. Zaraz z rana pojechaliśmy na wycieczkę. W planie mieliśmy zwiedzanie zamku. Na miejscu okazało się, że parking kosztuje 2 euro, a my po przeszukaniu portfeli, torebki i całego samochodu uzbieraliśmy 1,90 euro. Brakło nam 10 centów! A w pobliskim miasteczku nie znaleźliśmy bankomatu. Zmieniliśmy plany i pojechaliśmy gdzie indziej.

Z racji tego, że M szedł do pracy wróciliśmy do domu dość wcześnie. Po obiedzie M pojechał do pracy. Sprzątałam, gdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pokazał się numer mojego męża. Odebrałam i usłyszałam: "Skarbie rzuć to wszystko i jedź do centrum. Wiesz jakie tam rzeczy się dzieją?! Weź wyciągnij rower i jedź zobaczyć. My jeździmy po całej Holandii w poszukiwaniu atrakcji, a mamy je pod nosem!".

Jak radził M, zostawiłam sprzątanie po obiedzie. Co prawda roweru nie wyciągnęłam, bo obsługa zamka w drzwiach od garażu przerosła moje umiejętności, ale jestem z Polski, więc założyłam wygodne adidasy i pieszo dotarłam do celu. Daleko też wcale nie miałam.

Na skrzyżowaniu głównych ulic rozstawione były stragany, na których można było kupić wszystko - od ubrań, przez jedzenie dla zwierząt i cukierki, po deski do krojenia. Oczywiście nie zabrakło tak lubianych przez holendrów stoisk gdzie oferowano kiełbaski z grilla, na miejscu robione ciastka czy smażoną rybę.








Moim szczególnym zainteresowaniem i szacunkiem cieszyły się stoiska, na których można było podziwiać i/lub kupić rzeczy ręcznie robione. Przy okazji istniała możliwość porozmawiania z twórcami danych dzieł.








Niewątpliwą atrakcją dla dzieci była możliwość dojenia nieprawdziwej krowy, dmuchane zamki czy wspinaczka po drzewach imitująca tą wysokogórską.









Dla dorosłych też atrakcji nie brakowało. Była nauka tańca, koncerty, wystawa ciągników rolniczych, zabytkowych rowerów i samochodów oraz pokaz silników (?). Tego ostatniego nie jestem pewna, bo nie znam się na tym.*




















I tak jak wszędzie, tak i tu, można spotkać gangstera ;)


* M twierdzi, że to pompy do wody, ale kilka silników też ponoć było. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kupujemy skuter

Witamy w Turnhout

Vlissingen - miasto sześciu plaż