Pierwsze zderzenie z holenderską służbą zdrowia
W niedzielę Mirek obudził się z 38 stopniową gorączką. Dałam mu tabletki i normalnie funkcjonował cały dzień. Wieczorem termometr pokazywał 39,6. Przez noc dzielnie walczyłam z gorączką wszelkimi dostępnymi środkami, ale w poniedziałek rano postanowiliśmy udać się do lekarza. Od początku miałam mieszane uczucia czy warto, bo krążące legendy o otrzymaniu jedynie paracetamolu studziły mój zapał. Dobro mojego męża zwyciężyło. Znalazłam w internecie adres przychodni u nas we wsi i pojechaliśmy. Bardzo miła pani w rejestracji wzięła od nas wszystkie dane żeby móc nas zapisać do przychodni. Co prawda powiedziała, że mają full pacjentów w dniu dzisiejszym i w następnych, ale jak usłyszała kaszel Mirka to porozmawiała z doktorem, który zgodził się nas przyjąć. Pani z recepcji miała pobrać Mirkowi krew z palca w czasie, którego to zabiegu mój biedny mąż zemdlał. Pani wytłumaczyła nam, że jak wynik będzie powyżej 5 czegoś tam to dostanie antybiotyk. Następnie wsadziła...